Wspomnienie o Pawle Huellem
Z ogromnym żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pawła Huelle, wybitnego pisarza, absolwenta gdańskiej polonistyki, współinicjatora powstania i członka Tymczasowego Komitetu Założycielskiego Niezależnego Zrzeszenia Studentów Polskich UG, wieloletniego wykładowcę w Instytucie Filologii Polskiej
Wspomnienie o Pawle Huellem
Paweł Huelle całe swe życie spędził w Gdańsku, tu się urodził, spędził dzieciństwo i młodość, stał się dojrzałym pisarzem, tutaj też umarł.
Czuł się w pierwszej kolejności gdańszczaninem – głębokie przywiązanie do naszego miasta stanowiło fundament jego tożsamości.
To tutaj w roku 1987 w Wydawnictwie Morskim ukazała się jego debiutancka książka Weiser Dawidek, która stworzyła nową mitologię Gdańska. Choć minęło tak wiele lat od tego debiutu, dziś nadal patrzymy na Gdańsk przez pryzmat tej niezapomnianej powieści.
Potem przyszły następne książki utrwalające jego wysoką pozycję jako pisarza, choć już nigdy nie udało mu się powtórzyć oszałamiającego sukcesu, jakim był Weiser Dawidek.
Huelle należał do tak ważnej w naszej najnowszej historii generacji, dla której najsilniejszym przeżyciem pokoleniowym stał się Sierpień 1980 roku.
Czynnie uczestniczył w tamtych wydarzeniach. Podczas strajku w Stoczni Gdańskiej był łącznikiem między stocznią a Wydziałem Humanistycznym UG, rozwożąc na rowerze ulotki i komunikaty - później opisze ten epizod w opowiadaniu Poczta rowerowa. Stał się też wówczas jednym z założycieli Niezależnego Zrzeszenie Studentów naszej uczelni. Cywilna odwaga, instynkt wolności, poczucie więzi ze zwykłymi ludźmi, zdecydowany sprzeciw wobec przemocy, podłości i kłamstwa, jakimi się w tamtym czasie wraz ze swymi rówieśnikami wykazał, będą już do końca charakteryzowały jego postawę wobec świata.
Sztuka była jego największą życiową pasją, ale jednocześnie znaliśmy go jako zaangażowanego komentatora naszej rzeczywistości - wielokrotnie zabierał głos w aktualnych i ważnych społecznie sprawach. Prywatnie łagodny i wyrozumiały wobec ludzkich słabości, w swej publicystyce i wywiadach stawał się stanowczy i pryncypialny, jasno wyznaczając granicę między dobrem a złem, mądrością i głupotą, brzydotą i pięknem.
Z naszym uniwersytetem łączyły go liczne i ważne związki. Ludzie, których poznał w czasie studiów, będą stanowili najbliższy krąg jego przyjaciół. Był absolwentem filologii polskiej. Uczestniczył w seminarium prowadzonym przez Marię Janion i u niej obronił pracę magisterską Iwaszkiewicz jako medium romantyzmu.
Później, przez wiele lat będzie gościnnie prowadził zajęcia w Instytucie Filologii Polskiej UG. Jako wykładowca stał się tutaj legendą. Miał naturalny dar nawiązywania bliskiego kontaktu ze słuchaczami oraz nie tak częstą umiejętność mówienia piękną polszczyzną o trudnych i skomplikowanych sprawach w przystępny i zarazem fascynujący sposób.
Ci, którzy uczestniczyli w jego ćwiczeniach i wykładach, wspominają go jako wspaniałego nauczyciela oraz inspirującego rozmówcę, który potrafił oczarowywać zarówno swą barwną osobowością, jaki budzić szacunek imponującą erudycją. Dzięki tym zaletom, jego wielka miłość do literatury z łatwością udzielała się innym.
Wielu spośród nas miało szczęście znać go osobiście. Nieważne, czy była to prawdziwa przyjaźń, czy tylko niezobowiązująca znajomość – kontakt z tym prawdziwie mądrym, kochającym życie człowiekiem, obdarzonym niezwykłym urokiem osobistym, błyskotliwym umysłem, oraz wspaniałym poczuciem humoru, był za każdym razem niezapomnianym, jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem.
Tak trudno się nam pogodzić, że nie zobaczymy go już nigdy na korytarzach „Humanki”, że nie usłyszymy jego charakterystycznego śmiechu, tych snutych ze swadą urodzonego gawędziarza wielowątkowych opowieści, anegdot powtarzanych po wielokroć, choć wciąż w innej wersji, że nie przeczytamy już nowego wiersza, nowej książki, nie obejrzymy nowej sztuki Pawła…
Piotr Millati