Tatiana Krynicka - Mikołaj z Myr Licyjskich w świetle wybranych tekstów hagiograficznych: próby odczytania Świętego

Elżbiecie Gąsior, z wdzięcznością za wszystko

 

Pocztówka „Z Dniem Świętego Mikołaja

 

(Pocztówka „Z Dniem Świętego Mikołaja)[1]

Mikołaj z Myr Licyjskich w świetle wybranych tekstów hagiograficznych:

próby odczytania Świętego

Na podstawie wiadomości, jakie dziś posiadamy, po długich sporach bezkrytycznych często hagiografów oraz hiperkrytycznych niekiedy historyków przyjmujemy, że nasz Święty żył na przełomie III i IV wieku. Urodził się około 270 roku w licyjskim mieście Patara, w dobrze sytuowanej rodzinie chrześcijańskiej. Dzięki autorom jego żywotów wiemy, że od młodości czcił Boga, oddając się modlitwie i lekturze Pisma oraz pełniąc uczynki miłosierdzia. Wcześnie osierocony, poświęcił odziedziczony spadek na wsparcie potrzebujących i dokonał jednego z najsłynniejszych swych dzieł, podrzucając zubożałemu mieszkańcowi Patary złoto, aby w ten sposób zapewnić posag trzem jego córkom oraz – mówiąc słowami Boskiej komedii Dantego – „wynieść do honoru ich młodość”[2]. Jeden z najznakomitszych badaczy dziejów Mikołaja, włoski historyk, dominikanin Gerardo Cioffari sytuuje to wydarzenie na lata 280–290 i uznaje za najwcześniejszy znany nam fakt z biografii świętego[3]. Około roku 300 Mikołaj został obwołany biskupem Myr Licyjskich. W czasie prześladowań za Domicjana był więziony za wiarę. Członkowie komisji pod kierunkiem profesora Luigiego Martino, którą powołano w 1953 roku na polecenie Piusa XII do zbadania relikwii świętego, ustalili, że obszerne zgrubienie na kościach czaszki Mikołaja może stanowić ślad po wieloletnim przebywaniu w wilgotnych więziennych lochach.

W 325 roku Mikołaj przypuszczalnie wziął udział w obradach Soboru Nicejskiego. Przypuszczalnie, ponieważ jego imię nie pojawia się w większości list ojców soborowych, zdaniem historyka Aleksandra Bugajewskiego, w wyniku tego, że nie były one kompletne. Jako pierwszy wymienił Mikołaja wśród uczestników pierwszego soboru powszechnego w dziejach Kościoła dopiero Teodor Anagnostes, lektor w kościele Mądrości Bożej, najwyższej rangą świątyni w Bizancjum, a także pisarz i historyk Kościoła[4].  Żył w VI wieku, dwa stulecia po Nicei, ale swą listę[5] ojców soborowych sporządził na podstawie wcześniejszych, zasługujących na zaufanie źródeł, to jest dzieł historyków: Sokratesa, Sozomena i Teodoreta. Pierwszy z nich w swej Historia ecclesiastiaca, w jej najnowszym wydaniu G.C. Hansena posiada już pełną  listę uczestników tego soboru z imieniem Mikołaja na 152. miejscu[6]. Zauważmy ponadto, że za udziałem Mikołaja w pierwszym soborze powszechnym przemawia wyjątkowo wczesne łączenie kultu naszego Świętego z Niceą, zarówno w ikonografii, jak też w tradycji pisanej[7].

Tradycja pisana! Jakże wiele zawdzięczamy tekstom, które nas, naszą wrażliwość, nasze decyzje, nasze czyny, nasz świat – ukształtowały. Wiemy, że homo sapiens to homo faber i homo ludens, ale przecież z całą pewnością jest on również homo narrans. Opowiadając to, co uważa za istotne, przekazuje wiadomości o świecie – i o sobie samym, dzieli się własnym doświadczeniem świata – i siebie samego, kształtuje odbiorcę – i siebie samego – a dzięki temu kształtuje również swój świat. Jakiego Mikołaja poznajemy z powstających nieprzerwanie, od starożytności do dziś poświęconych mu tekstów? Czego dowiadujemy się o autorach i odbiorcach tychże tekstów, odbiorcach autorom współczesnych, a więc przez autorów zamierzonych, jak też o nas samych, żyjących w tyle wieków później?

1. 

Ilya Repin, Święty Mikołaj ratuje od śmierci trzech niewinnych mężów (1888), Muzeum Rosyjskie, Sankt Petersburg

(Ilya Repin, Święty Mikołaj ratuje od śmierci trzech niewinnych mężów (1888), Muzeum Rosyjskie, Sankt Petersburg)[1]

Najstarszym pismem poświęconym naszemu Świętemu jest Cudowne uratowanie wojskowych dowódców przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr w Licji (Praxis de stratelatis), opowiadanie o wybawieniu trzech wysokiej rangi dowódców wojskowych, skazanych na śmierć przez cesarza Konstantyna Wielkiego na podstawie oczerniającego ich donosu. Anonimowy autor dobrze zna opisywane realia, toteż badacze przypuszczają, że działał on w Myrach jeszcze za czasów Świętego lub korzystał ze współczesnych Mikołajowi źródeł[2]. Mikołaj – porywczy, nie oglądający się na możnych tego świata obrońca sprawiedliwości i ludzkiego życia, śpieszy się, by uratować trzech niewinnych mieszkańców Patary. Przemierza ulice i place, które od ponad stu lat znamy i możemy przemierzać dzięki odkryciom archeologów[3], a następnie podąża napowietrznymi drogami ducha, by we śnie upomnieć cesarza  Konstantyna, ratując tym razem sławnych dowódców, którzy mają być straceni na podstawie fałszywego donosu. W ten sposób drogi ziemskie, którymi podąża Mikołaj z krwi i kości, znajdują swoje przedłużenie w drogach ducha[4], a czytelnik zastanawia się nad każdym krokiem, który stawia: dokąd on prowadzi? Czy jest kroczeniem na chwałę Boga? Czy jest odważnym zmierzaniem ku sprawiedliwości i miłosierdziu?  

Do historii, opowiedzianej przez anonimowego autora Praxis de stratelatis, odwołuje się żyjący w VI wieku Eustracjusz, kapłan kościoła Mądrości Bożej, wspomnianej już konstantynopolitańskiej Hagia Sophia. Eustracjusz zaznacza przy tym, że historia ta stanowi część jakiegoś żywotu Mikołaja, zauważmy, żywotu zaginionego i nieustalonego[5]. Historia te, o uratowaniu niewinnych, niezmiennie inspiruje artystów; znają ją i przytaczają swoim czytelnikom autorzy wszystkich późniejszych żywotów i legend, kaznodzieje i poeci: „trzech bez winy sądzonych / i na śmierć wywleczonych / mieczem tknąć nie pozwala” – wyśpiewuje autor średniowiecznej łacińskiej sekwencji[6]. Nie możemy więc przyznać racji badaczom, którzy twierdzą, że nie dysponujemy informacjami historycznymi o Mikołaju[7], że w przekazie o nim brak faktograficznego materiału. Mamy jednak świadomość, że autorzy poświęconych mu pism, wiedzeni przekonaniem, że Mikołaj żył na ziemi, służył Bogu, że żyje dalej i przychodzi z pomocą, bo Bóg – za wierną służbę – obdarzył go cudownymi mocami, opowiadali o tym swemu odbiorcy, a wychodząc naprzeciw tegoż odbiorcy oczekiwaniom, opowiadali tak, by go do tych faktów przekonać.

2.

Ikona Никола Отвратный, to jest Mikołaj odwracający nieszczęścia, złe moce, czy też, w gniewie - wzrok

(Ikona Никола Отвратный, to jest Mikołaj odwracający nieszczęścia, złe moce, czy też, w gniewie - wzrok)[1]

Kolejny tekst, przy którym proponuję zatrzymać się, to Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja, czyli laudacyjna homilia, przeznaczona do wygłoszenia w dniu 6 grudnia, w uroczystość Świętego[2]. Jej autorem jest Andrzej z Krety,  wybitny bizantyński mówca i poeta religijny, mnich klasztoru przy Grobie Chrystusa w Jerozolimie, od 692 roku biskup metropolita Krety[3]. Chwaląc cnoty i dzieła Mikołaja oraz wielkie Boże dary, przez niego otrzymane, Andrzej tworzy wspaniały wzorzec greckiej artystycznej prozy. Homilia składa się z rozbudowanych zdań, złożonych z misternie uporządkowanych członów, które cechuje brzmieniowa wyrazistość wynikająca ze wzmożonej powtarzalności różnorodnych układów językowych (zespołów głoskowych, zestrojów akcentowych, jednostek leksykalnych i składniowych o podobnym brzmieniu). Biorąc pod uwagę, że analizowany tekst przeznaczony był do odczytania przed zgromadzonymi w świątyni wiernymi, a zatem jego odbiorca był przede wszystkim słuchaczem, nie czytelnikiem, owa melodyjność i wyrazistość brzemienia z pewnością ułatwiały odbiór utworu. Andrzej chętnie sięga po anafory i synonimie, chiazmy i oksymorony, pytania retoryczne i gradacje, hiperbole oraz metafory, odnoszące się do bardzo różnych dziedzin ludzkiego życia:

„Jakże Cię nazwiemy, Mikołaju?” – pyta kaznodzieja. – „Rolnikiem? Tak! To słowo, rozumiane w znaczeniu duchowym, powie nam prawdę [o tobie]. Albowiem ty uprawiłeś w całej Licyjskiej krainie niwy ludzkich umysłów: wyciąłeś ciernie, zasiałeś żywe słowo pobożności i zebrałeś w duszach, jak w spichlerzach, duchowe plony. Nazwiemy cię budowniczym? Nie skłamiemy. Albowiem taranem twego nauczania zburzyłeś ołtarze idoli oraz siedziby ohydnych demonów, a na ich miejscu wzniosłeś kościoły Chrystusowe oraz zbudowałeś święte, czcią otaczane kaplice i świątynie ku czci męczenników. Niczym rolnik doprowadziłeś nowo zasadzoną duchową winnicę do przynoszenia pięknych owoców. Niczym mądry budowniczy utwierdziłeś świątynie duchowe – nowo zbudowane społeczności wierzących – na podwalinach wiary. Jakże cię zatem nazwiemy? Żołnierzem? Tak, żołnierzem! Albowiem niczym wódz ciężkozbrojnych żołnierzy stoczyłeś bitwę z niewidzialnymi mocami, przywdziawszy pełny rynsztunek Słowa[4]. Oto okryty hełmem wiary odparłeś uderzenia namiętności, stawiając zaś opór nacierającym wrogom, trwałeś mocny i nieporuszony niczym skała. Broniąc się tarczą niezachwianej nadziei, godziłeś strzałami w tych, którzy odważyli się atakować. Osłonięty puklerzem, dzielnie broniłeś twego stada i przepędziłeś szarżujących na nie zewsząd przeciwników. Po stoczeniu walki w szeregu, wzniosłeś w swej prawicy miecz wiary i w pień wyciąłeś zarówno bitnych arian, rozcinających [Trójcę], jak też zacierających granice [między trzema Boskimi Osobami] sabelian[5]. 6. Jakże cię nazwiemy? Aniołem? Zaprawdę, niewiele ci brakowało do osiągnięcia anielskiej bezcielesności. Mówiono o tobie, że żyjesz w ciele, jak gdybyś nie miał ciała, niczym jakiś niebiański człowiek czy ziemski anioł, widoczny dla ludzkich oczu. Albowiem we śnie ukazałeś się cesarzowi, który o poranku miał wymierzyć karę śmierci. Przeraziłeś go, chłoszcząc, acz nie raniąc i powstrzymałeś wyciągniętą ku rozlewowi krwi, prowadzoną bezrozumnym gniewem rękę, zaś niewinnie oskarżonych swoim nieoczekiwanym wstawiennictwem uwolniłeś od śmierci. Czyż te czyny różnią się od anielskiego lotu? A może nazwiemy cię sternikiem? Jest to zgodne z prawdą, bowiem twe orędownictwo u Boga jest niczym ster dla przemierzających słony przestwór, jak również dla żeglujących po morzu życia, zaś twe nieustające modlitwy zmieniają wichurę w bryzę, sztorm – w ciszę morską, a także pewnie kierują do bezpiecznej przystani tych, którzy z wiarą uciekają się do ciebie, […] opiekunie i obrońco ludu Licji, anielski w swych obyczajach i czynach Mikołaju”[6].

Widzimy, że kaznodzieja jest mistrzem rozbudowanych, kunsztownych, potoczystych i barwnych, chciałoby się powiedzieć, upajająco pięknych wyliczeń. Materiału do nich dostarcza mu przede wszystkim Pismo Święte. Hojnie inkrustuje homilię obrazami biblijnymi, z cechującą prawdziwego artystę swobodą łącząc wątki pochodzące z różnych ksiąg, a nawet tradycji Pisma, ze zręcznością wytrawnego dydaktyka prowadząc odbiorcę ku zachwytowi Mikołajem, lecz również ku utrwaleniu wiedzy biblijnej. Andrzej pyta: 

„Ojcze, z kim spośród świętych nie współzawodniczyłeś? W czyje ślady nie podążyłeś z całą żarliwością? Czy też, mówiąc wprost, jakiemu doskonałemu mężowi, którego naśladowałeś, nie dorównałeś? Sprawiedliwy Abel znalazł uznanie dzięki swoim darom[7] – ty, ojcze najsprawiedliwszy, całego siebie w darze duchowym ofiarowałeś Bogu, który w swej doskonałości niczego nie potrzebuje. Enosz złożył w Panu nadzieję[8] – ty, jeszcze przebywając na ziemi, otrzymałeś wyraźne [dowody] spełnienia ofiarowanych [przez Niego] nadziei[9]. Henoch spodobał się Bogu i został porwany[10] – ty, porywając wszystkie myśli twej duszy ku niebu, siebie samego dla Boga opuściłeś[11] i w zamian za [dobra] przemijające otrzymałeś [dobra] wieczne. Noe był sprawiedliwy i stał się miły Bogu dzięki składanym ofiarom, dlatego też w drewnianej skrzyni uratował z potopu, którego wody okryły całą ziemię, wszystkie rodzaje nierozumnych zwierząt[12] – ty składasz Bogu rozmaite rozumne ofiary i hołdy duchowe oraz ukazujesz Kościół jako nową arkę, w której, wykładając należycie słowa [prawdy], ocalasz niczym zwierzęta rozmaite ludy, zanurzone w odmętach herezji Ariusza. Abraham podziwiany jest dla gościnności i miłości do Boga, a równocześnie czczony za to, że bez ofiarowania ofiarował Bogu nakazaną ofiarę, obiecanego syna[13] – ty codziennie przyjmujesz, spożywając, samego Chrystusa oraz czynisz współuczestnikami duchowej uczty tych, którzy do Niego przychodzą; nie syna też umiłowanego i nie jagnię, zamiast niego złożone, lecz siebie samego składasz ustawicznie na świętą całopalną ofiarę oraz, jak mówi Ewangelia, „życie swoje dajesz za owce”[14]. Izaaka sławimy za sprawiedliwość[15] – ty, wzorze sprawiedliwości, wszędzie w duchu podążasz i z wielką odwagą powstrzymujesz tych, którzy dążą do niesprawiedliwości, otwarcie ukazując się w widzeniach sennych nawet śpiącym cesarzom. Jakub, wsławiony dzięki prostocie obyczajów i licznemu potomstwu, widział drabinę, która sięgała nieba i zapowiadała obraz większej tajemnicy[16] – ty nie przestajesz owce patriarchów i pasterzy wydawać Chrystusowi, który powierzył ci swoją trzodę, a „zachowując drogę wzwyż w sercu swoim”[17], wstępujesz ze szczebla na szczebel, przemieniasz się z chwały w chwałę i dzięki kontemplacji wzbijasz się od ziemi ku niebiosom. Hiob zajaśniał dzięki niewinności i wytrwałości w nieszczęściach – ty nie tylko nie zawahałeś się przed naśladowaniem go, lecz nie drgnąłeś też w obliczu heretyckich ataków: niechże – myślałeś – fale skruszą mur, oby tylko nie uległ uszczupleniu skarbiec. Józef stał się sławny dzięki temu, że był niewinny i zapewnił pożywienie[18] – ty przekazałeś Licyjskiej prowincji siebie samego jako wzór niewinności, a także obfite pożywienie głoszonej przez ciebie miodopłynnej nauki. O Mojżeszu opowiada się wszem i wobec, gdyż był łagodny i ustanowił Prawo; tytułowany jest bogiem faraona i przywódcą ludu Izraelskiego[19] – ty zaś, błogosławiony ojcze, wobec wszystkich najłagodniejszy, groźny jedynie dla grzeszących, ustanawiasz jako prawo wymóg powstrzymywania się przed czynieniem zła, zaś powstające na nas namiętności, niczym nowe wojsko faraona, w morzu twych wspaniałych czynów zatapiasz. Szlachetny Dawid, [uzbrojony we] wszelki oręż duchowy pokonuje butnego Goliata[20] – ty, pełen mocy, codziennie zmuszasz do ucieczki gnębiącego dusze duchowego Goliata oraz odpędzasz od rozumnej trzody Chrystusowej drapieżnych wilków – heretyków”[21].

Mikołaj w ujęciu Andrzeja z Krety to mocarz ducha, porównywalny z mężami Bożymi Starego i Nowego Testamentu,  a nawet, jak widzimy, ich przewyższający,wielki w cudach i straszny w znakach”[22]. A odbiorca homilii? To czciciel Mikołaja, radujący się jego chwałą, który – jak mówi kaznodzieja w zakończeniu – „wonnymi różami i pięknie pachnącymi olejkami [dobrych] czynów uwieńczy świętego oraz ozdobi jego skronie kwieciem pełnych ducha pieśni”[23]. A poza tym – to człowiek znakomicie wykształcony, zdolny do odczytania uczonych aluzji, do docenienia kunsztu kaznodziei.

3.

Święty Mikołaj, Bazylika św. Mikołaja w Bari 

(Święty Mikołaj, Bazylika św. Mikołaja w Bari[1])

Zostawiamy Andrzeja z jego słuchaczami i powracamy na Zachód, do Europy łacińskiej. Oto Jakub de Voragine – trzynastowieczny dominikanin, prowincjał Lombardii, arcybiskup Genui, autor Złotej legendy, najpopularniejszego w średniowieczu zbioru żywotów świętych. Liczba jej manuskryptów (wciąż w całości nie zinwentaryzowanych) wynosi ok. 700 egzemplarzy. Pierwsze prozowe i wierszowane tłumaczenia utworu na języki narodowe, w tym polskie, powstały już w XIV w. Na Złotej legendzie oparli swoje relacje o Mikołaju liczni autorzy żyjący w różnych częściach Europy, między innymi polski dominikanin Peregryn z Opola[2]. Opowiadając o Mikołaju, Jakub podąża za swoimi poprzednikami: relacjonuje uratowanie przed pohańbieniem trzech ubogich panien, uratowanie dowódców, uratowanie żeglarzy, uratowanie głodujących mieszkańców Licji. Pisze jednakże dla odbiorcy średniowiecznego, a średniowiecze to – jak zauważa historyk Aron Gurewicz – epoka sum, zwierciadeł, encyklopedii, najsławniejsza spośród których to poza wszelką wątpliwością Etymologie Izydora z Sewilli[3].  Dlatego na sam początek wyjaśnia źródłosłów imienia Świętego, odwołuje się do greki, cytuje uczonych – Ambrożego i Izydora, ukazuje najważniejsze pomniki Mikołajowej hagiografii:

„Imię Mikołaja pochodzi od wyrazów nichos [por. gr. ¹ n…kh], to jest ‘zwycięstwo’ oraz leos [por.gr. Ð laÒj], to jest ‘lud’, tak więc ‘Mikołaj’ (łac. Nicholaus) [por. gr. Nikolaos - NikÒlaoj] znaczy tyle, co zwycięstwo nad ludem, czyli nad ułomnościami, które cechują marne pospólstwo, czy też zwycięstwo ludu, ponieważ swym życiem i nauczaniem nauczył on liczne ludy zwyciężać ułomności i występki. Czy też ‘Mikołaj’ (Nicholaus) od nichos, to jest ‘zwycięstwo’, oraz laus – ‘sława’, niczym sława płynąca ze zwycięstwa. Czy też od nitor [po łacinie ‘blask’] i leos, niczym ‘blask ludu’, miał on bowiem w sobie coś, co promienieje blaskiem i czystością. Ambroży zaś powiada, że oczyszcza słowo Pana, oczyszcza szczere wyznanie, oczyszcza święte rozmyślanie, oczyszcza dobre postępowanie[4]. Legendę o Mikołaju spisali uczeni z Argos; Argos zaś, według Izydora, to miasto w Grecji, od którego Greków nazwano Argiwami[5]. W innych źródłach czytamy, że napisał ją po grecku patriarcha Metody, zaś diakon Jan przetłumaczył na łacinę i wiele [do niej] dodał”.

Odbiorca Złotej Legendy to człowiek bojący się Boga i czczący Jego świętych, człowiek oczytany i uczony.

Średniowieczny hagiograf wie, że Mikołaj to wielki święty. Chcąc przekonać do tego czytelnika, układa obraz Mikołajowej świętości – jak układankę lego – ze znanych i zrozumiałych jego odbiorcy elementów. Mikołaj żył przed wiekami, gdzieś na końcu świata, to prawda, ale jest tylu innych, bliższych czasowo i przestrzennie, świętych. Hagiograf uzupełnia swój przekaz o biskupie Myr wiadomościami zaczerpniętymi z relacji o innych, lepiej znanych postaciach, operuje analogiami do poświęconych im utworów, czyli sięga po tradycyjne w hagiografii motywy[6]. Skoro Mikołaj był święty, to zmierzał do doskonałości chrześcijańskiej poprzez modlitwę, post i jałmużnę, które Kościół wciąż ukazuje człowiekowi jako podstawowe dobre uczynki, wyrażające nawrócenie wobec Boga, siebie samego oraz innych[7]. Możemy jednak zastanawiać się, czy będąc niemowlęciem w środy i piątki naprawdę powstrzymywał się on od ssania matczynej piersi, czy w epoce przedkonstantyńskiej w jego ojczystej Patarze funkcjonowały świątynie, w których mógł spędzać długie godziny na modlitwie. Skoro był świętym biskupem, to żył w czystości. Można jednak postawić pytanie, czy na pewno wzdragał się przed przebywaniem z kobietami i unikał niczym zarazy ich towarzystwa[8], skoro pierwszy wspaniały, rozsławiający go uczynek miłosierdzia dokonał właśnie ratując przed pohańbieniem trzy piękne i zacne, niemające posagu panny[9]?

Zmierzając od ujęcia historycznego w kierunku literackiej idealizacji, średniowieczny hagiograf opowiada o Mikołaju zgodnie z obowiązującymi schematami, obudowuje jego biografię materiałem legendarnym, zmienia człowieka z krwi i kości w personifikację cnót oraz upiększa fakty z jego życia[10], mimo że są one w istocie piękniejsze i ciekawsze niż niemowlęce posty, jałowa pobożność unikająca jakiegokolwiek zaangażowania w sprawy świata czy wykorzystanie oliwy dobrych uczynków do podsycania płomieni buchających z pochodni czystości[11]. Kompetentny czytelnik ma jednak świadomość, że średniowieczny autor korzysta z poetyckich, cudownych ozdobników, by wyrazić tę że fascynację swym bohaterem, która dzisiaj każe nam sięgać głębiej niż ozdobniki, by dotrzeć do prawdy o nim. Kompetentny czytelnik wie ponadto, że my postępujemy podobnie, tyle tylko, że mamy inne wyobrażenia o ideale.

 

4.

Nikołaj Roerih, Św. Mikołaj (1914) ; wydania dzieł A.I. Kuprina; ilustracja do poświęconego przyjaźni chłopca i psa opowiadania Biały pudel  oraz portret Pisarza 

(Nikołaj Roerih, Św. Mikołaj (1914)[1]; wydania dzieł A.I. Kuprina; ilustracja do poświęconego przyjaźni chłopca i psa opowiadania Biały pudel[2] oraz portret Pisarza)

Aleksander Kuprin, jeden z najznakomitszych rosyjskich prozaików końca XIX-XX wieku, człowiek – legenda, namiętnie chłonący życie i opowiadający czytelnikowi wyłącznie o tym, czego osobiście doświadczył[3]. W jego bogatym dorobku literackim znajdujemy również dwa opowiadania o Mikołaju. Pierwsze, pod tytułem Dwaj święci, powstało w czasie  pierwszej wojny światowej i ukazuje podróż Mikołaja oraz świętego Kasjana do nieba, na spotkanie z przyzywającym ich Bogiem[4]. Po drodze tytułowi bohaterzy spotykają chłopa, którego powóz ugrzęznął w błocie. Nie przyzywa Boga, ale zrozpaczony chłoszcze zwierzę, miota się, sypie obelgami. Mikołaj skutecznie przychodzi na pomoc nieszczęśnikowi, po czym wraz z ubranym odświętnie, w lśniące białe szaty Kasjanem przybywa do lśniącego pięknem Raju, aby w ubrudzonych, ociekających błotem szatach stanąć przed Panem nieba i ziemi. Bóg ogłasza wyrok:

„Przywołałem was, dzieci, gdyż chciałem ustanowić wam imieniny. Cóż, Kasjanie, ty będziesz świętował raz na cztery lata, dwudziestego dziewiątego lutego. Jesteś bowiem cały przeniknięty powagą Mojej służby, toteż ziemskie troski tylko cię utrudzą. Uczniowie zaś twoi wyglądać będą dostojnie i czynów pełnych mocy dokonają. A nauki Mojej przestrzegać będą, nie znając umiaru ani miłosierdzia. Twoje zaś święto, Mikołaju, obchodzić będą dwa razy do roku, na Mikołaja Suchego i na Mikołaja Mokrego. I niech cię czczą wszyscy słabi, głodni, zawszeni i chorzy, wszyscy ginący i występni, chrześcijanie i poganie, wszyscy, którzy grzeszą wbrew własnej woli i z powodu własnej nieświadomości. Tak cię ukarzę za to, że zbrukałeś swe odzienie i za to, że utuliłeś chłopa”[5].

Czy jest to kara, czy nagroda? Każdy otrzymuje swoje, każdy dostaje to, co może pomieścić. Sprawiedliwość Boga jest pełna Miłosierdzia, Jego Miłosierdzie przeniknięte jest Sprawiedliwością[6]

Drugie opowiadanie, czyli Dereszowate konie, Kuprin stworzył w pogrążonym w odmętach przewrotu bolszewickiego roku 1918, zaś wersję ostateczną opublikował na emigracji we Francji[7]. Tym razem pisarz zabiera czytelnika w podróż z Mikołajem, zmierzającym na Sobór w Nicei, by pokonać herezjarchę Ariusza. Również ten tekst stanowi hybrydę żywotu, bajki, religijnej legendy oraz bliskiego pisarzowi reportażu podróżniczego i obyczajowego. Kuprinowski Mikołaj łączy w sobie powszechnie znany ideał świętego z IV wieku z ideałem dwudziestowiecznym: osoby światłej, otwartej, dzielnej, inteligenta o wielkim sercu. Widzimy potężnego cudotwórcę, znanego z ikon: rozjaśniona serdecznym uśmiechem twarz, siwa, okrągła bródka; rozpoznajemy pełnego mocy bohatera żywotów, legend, hymnów, wyzwalającego z więzienia skazańców, pokonującego Ariusza, jedyną postać jednoznacznie negatywną, wroga prawdy objawionej, którego śmiercionośne nauki prowadzą ludzkość do śmierci wiecznej. W wielkim mężu Bożym odnajdujemy jednak cechy człowieka z krwi i kości, który po prostu „da się lubić”. Kuprin pisze, że „cichego serca i pełen prostoty pasterz swej trzódki, był […] zapalczywy i namiętny. Zuchwały w słowie i czynie, przed niczym nie wzdragał się i nigdy się nie ustatkował”[8].

Z trudem opieramy się – i nie możemy oprzeć się – wrażeniu, że Kuprinowski Mikołaj uderzająco przypomina samego Kuprina! W jego hierarchii wartości, osobistej i pisarskiej, centralne miejsce zajmowały dobroć, gotowość do niesienia pomocy, sprawiedliwość, zdolność do współczucia, nie tylko ludziom, ale nawet zwierzętom[9]. Są to cechy, których wartość jest w istocie ponadczasowa, choć wyrażana odmiennie w różnych epokach. Pisarz aktualizuje antyczne cnoty świętego, przypisując mu postawy, które uważał za najpiękniejsze w człowieku

i którymi – zaznaczmy – sam się wykazywał.

Żadne starożytne czy średniowieczne źródło nie poświadcza przyjaźni biskupa Myr z dziećmi. Jednak co mogłoby skuteczniej przekonać czytelników, będących wychowankami filozofów i literatów początku dwudziestego wieku, głoszących świętość dzieciństwa i postulujących pełną szacunku troskę o dziecko, do wyjątkowości Mikołaja niż wzmianka o otaczających go dzieciach, które traktuje z prawdziwą ojcowską miłością? Zafascynowany dziećmi, ich wrażliwością i darem patrzenia na świat, Kuprin ukazuje zatem biskupa Myr w otoczeniu małych przyjaciół[10]. Wrażliwy na piękno zwierząt, zawołany koniarz, który w strasznych latach po przewrocie bolszewickim ratował przed śmiercią głodową ukochane konie w cyrku Ciniselli[11], w Dwóch świętych Kuprin zwraca uwagę czytelnika na czułość i zręczność, z jaką Mikołaj traktuje starego konia, ratując go przed gniewem rozwścieczonego właściciela. W drugim tekście dereszowate konie wiozą świętego na Sobór w Nicei, zostają przez niego cudownie nakarmione złotym pszenicznym ziarnem, a nawet przywrócone do życia, wreszcie stają się tytułowymi postaciami utworu.

Na szczególną uwagę w Kuprinowskich opowiadaniach zasługuje wątek spoliczkowania Ariusza. Najwcześniejszą wzmiankę o tym wydarzeniu znajdujemy w wyjątkowo późnym źródle, a mianowicie w Katalogu świętych oraz ich czynów Piotra de Natalibus[12]. Spoliczkował czy nie spoliczkował? We wcześniejszym tekście Kuprinowski Mikołaj, robiąc rachunek sumienia w drodze na Sąd Boży, rozmyśla:

 „Zapyta mnie Pan: „Spoliczkowałeś Ariusza, Mikołaju?” Odpowiem wprost, bez kręcenia: „Tak, Panie, spoliczkowałem!” – „I nie wstyd ci! Jakiż przykład możesz dawać innym, jakiż z ciebie biskup, jakże możesz uczyć innych powściągliwości!” Powiem Mu: „Tak, Panie, bardzo zgrzeszyłem. Ogarnęło mnie obrzydzenie i nie byłem w stanie opanować się. Przecież jeśli zwątpimy, że Jezus Chrystus jest Twoim Synem, jeśli uznamy, że jest tylko człowiekiem, to koniec z wiarą, koniec z Kościołem, koniec z życiem wiecznym. Stokrotnie zawiniłem w owym dniu, ukarz mnie, Ojcze, ukarz mocno…”[13]

Jeden z najbardziej czczonych przez Kościół wschodni święty, Jan Chryzostom w rozprawie O posągach nawoływał wiernych do tego, by w obronie świętych podobizn napominali obrazoburców, a w razie potrzeby nie wahali się przed „uświęceniem ręki” przez uderzenie świętokradców w twarz[14]. Kuprin brzydzi się przemocą, toteż również jego Mikołaj – w roku 1915 – nie widzi w spoliczkowaniu heretyka powodu do dumy. Z perspektywy rewolucyjnych lat, bratobójczych walk wojny domowej, brutalnych przesłuchiwań przez czerwonych i białych, z perspektywy całkowitego podeptania wolności wypowiedzi i sumienia w bolszewickiej Rosji, w późniejszym opowiadaniu, pisarz twierdzi bez cienia wątpliwości:

„Nie, nie spoliczkował Ariusza–Olbrzyma, to wszystko nieprawda! Nawet ręki na niego nie podniósł, popatrzył tylko gniewnie, a Olbrzym zachwiał się i […I zmarł, pokuty nie uczyniwszy”[15].

Odnosimy wrażenie, że gdyby Kuprin żył za czasów Mikołaja, przestawałby również z ekwitami i gladiatorami, skoro dzielił życie – podobnie jak biskup Myr – m.in. z marynarzami, rybakami, złodziejami, ludźmi teatru, wielmożami i biedakami. Możemy też pokusić się o przypuszczenie, że Kuprinowski Mikołaj, który nie wzdraga się przed pogłaskaniem po głowie zawszonego, bluzgającego chłopa, gdyby chodził po ziemi za czasów pisarza, udawałby się wraz z nim do wszystkich uczęszczanych przez niego miejsc niedoli, brudu, rozpaczy, omijanych przez „czystych” i „porządnych” dziennikarzy[16]. Kreując postać swego bohatera, odkrywając go czytelnikowi, Aleksander Kuprin w istocie odkrywa siebie, przygląda się sobie, siebie tworzy, a jego wysiłek pisarski – nawiązując do obserwacji Rolanda Barthes – umożliwia mu złapanie własnego wzroku w chwili, gdy patrzą nim na świat oczy jego Mikołaja[17].

            A czytelnik? Czytelnik odczytuje świętość jako autentyczność – w dobroci i w gniewie, jako bezkompromisowość, która nie zważa na to, co ludzie powiedzą, co więcej, nie ogląda się nawet na czystość szat, w których stanie się przed Bogiem, wreszcie jako ufność pokładaną w Tym, którego wyroki wykraczają poza logikę świata. 

5.

Anna Salamon, Święty Mikołaj 

(Anna Salamon, Święty Mikołaj)[1]

Ostatni Mikołajowy tekst, któremu proponuję się przyjrzeć, to opowiadanie Justyny Bednarek, zamieszczone w poświęconym świętym należącym do różnych epok, krain, kultur zbiorze pod tytułem Każdy może być święty, czyli nawet łobuzy idą do nieba[2]. Mikołaj widziany przez autorkę nie jest – odetchnijmy z ulgą – łobuzem. Jest po prostu bardzo dobrym, czyli niosącym dyskretną, skuteczną pomoc  ludziom, którzy są w potrzebie, człowiekiem. Tylko tyle? Tak, tylko i aż. Rolę narratorki, przybliżającej losy i czyny Świętego – podążając, zauważmy, za wspomnianą już dzisiaj Złotą legendą – Justyna Bednarek powierza złotej antycznej monecie, która niegdyś wpadła za podszewkę Mikołajowego płaszcza i przez wiele lat wędrowała z nim po świecie. Opowieść o licznych „cudach dobroci i hojności” moneta zamyka w ten sposób:

„Gdy dobiegło końca życie starego, dobrego biskupa Myry, na jego spotkanie wyszli wszyscy święci i anioły. I zabrali jego duszę prosto przez Boski tron. A że wydarzyło się to wszystko 6 grudnia, w tym właśnie dniu wspominamy świętego i dajemy sobie prezenty.

A powiem wam coś jeszcze! W ostatniej chwili staruszek wydobył mnie ze swojego płaszcza, a potem – rzucił przed siebie. I tak toczę się przez świat i przez czas. I zawsze trafiam w ręce kogoś, kto tego naprawdę potrzebuję.

Jeśli zdarzyło się wam poczuć głód lub pragnienie i nagle znaleźć pieniążek, za który można kupić bułkę i sok albo mleko, to właśnie jestem ja. Prezent od Mikołaja[3]”.

Opowiadanie Justyny Bednarek jest tekstem dla dzieci. Jak każdy dobry tekst dla dzieci, prowadzi do zadania poważnych pytań także dorosłego czytelnika. Czy warto walczyć ze światem, czy warto grzmieć na niegodziwą Mamonę? Czy moneta, ekwiwalent pewnej masy złota, może stać się nośnikiem łaski, a bułka, sok, szklanka mleka – wyrazem opieki Boga i jego świętych, powodem do wdzięczności? Czy warto być dobrym? Na czym polega świętość?

Okładka książki Paolo Mancini Święty Mikołaj wyrusza w podróż kosmiczną, tłumaczenie na ukraiński Nadija Isajenko, Kijów 2023 

(Okładka książki Paolo Mancini Święty Mikołaj wyrusza w podróż kosmiczną, tłumaczenie na ukraiński Nadija Isajenko, Kijów 2023)[1].

Hagiografia ukazuje świętych, jak również świętych kreuje. Hagiografię tworzymy my, na nasz obraz i podobieństwo, zgodnie z naszymi pojęciami o świętości wyobrażając świętych,  hagiografia tworzy nas, swoich twórców, zmienia nas, utwierdzając w odwadze, dobroci, hojności. Odczytując świętego Mikołaja w cudach, których dokonał i których niezmiennie dokonuje, wciąż odczytujemy zadane nam człowieczeństwo. Święty Mikołaj istnieje, istnieje naprawdę, ten historyczny i ten nie mniej prawdziwy, będący kontynuacją tego pierwszego na ziemi, kontynuacją, na którą składają się opowiadania o nim, opowiadania utkane z naszych słów i z naszych czynów. Czy można ich rozdzielić? Moim zdaniem, nie.

 


[1] Ilustracja pochodzi z książki J. Bednarek, Każdy może być święty, czyli nawet łobuzy idą do nieba, Białystok 2024, s. 40.

[2] Tamże, s. 40-43.

[3] Tamże, s. 43.

 


[3] F. Nieuważny, Kuprin, [w:] tenże (red.), Słownik pisarzy rosyjskich, Warszawa 1994, s. 204-205.

[4] Por. A.I. Kuprin, Dva svâtitelâ, [w:] tenże, Sobranie sočinenij v devâti tomah, Moskva 1970-1973, 6, Moskva 1972, s. 435-439. Historia opowiadania por. L.V. Krutikova, ad loc., s. 493. Tłum. polskie T. Krynicka, [w:] taż, Hagiografia czasów kryzysu: Aleksandra Kuprina opowiadania o świętym Mikołaju z Myr Licyjskich, „Biografistyka Pedagogiczna” 8(2023) nr 2, s. 729-749, zwł. s. 734-739.

 

[6] S.A. Tašlykov, Apokrify, [w:] T. A. Kajmanova (red.), Kuprinskaâ ènciklopediâ, Penza 2016, s. 33-35, zwł. s. 34.

[7] Por. A.I. Kuprin, Pegie lošadi, w: tenże, Sobranie sočinenijv devâti tomah, t. 7, Moskva 1973, s. 232-237.  Historia  opowiadania  por. A. P. Čudakova, ad loc., s. 598. Tłum. polskie T. Krynicka, [w:] Hagiografia, s. 739-746.

[8] A.I. Kuprin, Dwaj święci, tłum. T. Krynicka, s. 734.

[10] L. Čajka, Tema detstva i detskogo zdorov'â v otečestvennoj social'no-filosofskoj myśli, „Gumanitarnyj vektor” (2016) 11 nr 2, s. 30-36, zwł. s. 31-33; T.A. Kajmanova, por. Detskie rasskazy, [w:] Kuprinskaâ ènciklopediâ, s. 145-147, passim.  

[11] K. Čukovskij, Sovremenniki, s. 184; T.A. Kajmanova, Životnyj mir v rasskazah Kuprina, [w:] Kuprinskaâ, s. 178-180, passim; Û. Serkova, V mire  životnyh Aleksandra Kuprina, „Mustang” 2013 nr 9 (133), via: http://www.goldmustang.ru/magazine/heroes/people/1151.html [dostęp 19. 12, 2025]. 

[12] K. Kovalёv-Slučevskij, Nikolaj Čudotvorec. Santa Klaus i Russkij Bog. Hoženie v žitie, Moskva 2019, s. 349-350.

[13] A.I. Kuprin, Dwaj święci, tłum. T. Krynicka, s. 736.

[14] A. Tkačenko, „Osvâti ruku udarom”. Počemu Ioann Zlatoust prizyval bit' bogohul'nikov, „Pravoslavie.ru”, via: https://pravoslavie.ru/94311.html [dostęp 19, 12, 2025).

[15] A.I. Kuprin, Dereszowate konie, tłum. T. Krynicka, s. 746.

[16] Por. A.I. Kuprin, Dwaj święci (tłum. T. Krynicka, s. 734): „Drzwi jego domu zawsze, za dnia i w nocy pozostawały otwarte. Przychodzili do niego chrześcijanie, przychodzili kryptopoganie, a nawet arianie, przychodzili znakomici rzymscy wielmoże, rybacy, marynarze, ekwici, aktorzy, kamieniarze, cieśle, właściciele ziemscy, niewolnicy i wyzwoleńcy, gladiatorzy, złodzieje, kaci, najemni mordercy, wdowy, sieroty, starcy i dzieci…”. Por. też K. Čukovskij, Sovremenniki. s. 168-178; T.P. Šalackaâ, Avtobiografizm prozy A.I. Kuprina, „Gumanitarnye issledovaniâ” 2018 nr 2(19), s. 92-94, zwł. s. 93-94; T. Krynicka, Dwaj święci Aleksandra Kuprina: studium przypadku, „Colloquia Litteraria” 35 (2023) nr 2, s. 117-136, passim. 

[17] R. Barthes, Roland Barthes, tłum. T. Swoboda, Gdańsk 2011, s. 46.


[2] M. Plezia, Wstęp, [w:] Jakub de Voragine, Złota legenda. Wybór, tłum. J. Pleziowa, Warszawa 1955, s. 9-58, passim; A. Witkowska, Legenda, hagiograficzna i etiologiczna świętych miejsc i obrazów. Refleksja metodologiczna, [w:] Z. Piłat, D. Prucnal, L. Wojciechowski (red.), Legenda. Problem badawczy. I Warsztaty Mediewistyczne, Lublin 2013, s. 14-17, zwł. s. 15-16.

[3] A. Gurevič, Kategorii srednevekovoj kul’tury, Moskva 1972, s. 262-263.

[4] Por. Ambrosius, Apologia prophetae David ad Theodosium Augustum, VIII 45, PL 14, kol. 909.

[5] Argiwowie – nazwa, której rzymscy poeci używali na określenie wszystkich Greków (por. Z. Piszczek, Argiwowie, [w:] Mała encyklopedia kultury antycznej, s. 74). W Etymologiach (por. Isidorus Hispalensis, Etymologiae, ed. M. Reydellet, IX 2,72) Izydor podaje, że powstała ona od imienia ich pierwszego władcy, Argusa (ab Argo conditore).

[6] J. Woroniecki, Hagiografia. Jej przedmiot, trudności i zadania w Polsce. Rzecz o świętych polskich, Kraków 1940, s. 25-26.

[7] Katechizm Kościoła Katolickiego 1434, Poznań 1994, s. 343.

[8] Jan Diakon, Żywot świętego Mikołaja (Johannes Diaconus, Vita sancti Nicolai), 8, tłum. T. Krynicka, [w:] taż, Święty Mikołaj z Myr Licyjskich, s. 123-145.

[9] Z. Kossak-Szczucka dokonuje modyfikacji legendy oraz ukazuje Mikołaja, który z litości wobec głodujących dzieci, w nocy, po kryjomu podrzuca im słodkie ciastka. Por. Z. Kossak-Szczucka, Pierwsze dary świętego Mikołaja, [w:] taż, Szaleńcy Boży, Warszawa 1998, s. 16-29.

[10] M. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1995, s. 72-76; A. Witkowska, Legenda hagiograficzna, s. 14-17.

[11] Por. Michał Archimandryta, Opowieść o żywocie, obyczajach oraz niektórych cudach uczynionych przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr Licyjskich (Vita per Michaëlem), 6-8, tłum. T. Krynicka, [w:] taż, Święty Mikołaj z Myr Licyjskich, s. 35-53.


[2] Por. Encomium Andreae Cretensis, tłum. T. Krynicka, [w:] Święty Mikołaj z Myr Licyjskich, s. 99-106.

[3] K. Obrycki, Andrzej z Krety, [W:] O. Jurewicz (red.), Encyklopedia kultury bizantyjskiej, Warszawa 2002, s. 33-34.

 

[4] Ef 6,14-15.

[5] Zwolennicy nauki Sabeliusza (II-III w.) – modalisty, obłożonego ekskomuniką przez papieża Kaliksta (ok. 220). Uważał Bóstwo za wyrażająca się w trzech działaniach monadę. Bogiem był zatem według niego tylko Ojciec, który ukazywał się niekiedy jako Syn, zbawiający to, co Ojciec stworzył, lub jako Duch, uświęcający zbawione stworzenie. Do zobrazowania tego twierdzenia herezjarcha używał analogii słońca. Jego zdaniem Ojciec byłby zatem boską istotą (pojedynczym ciałem niebieskim, wysyłającym promienie), a Syn i Duch sposobami jego samowyrażania się (światłem i ciepłem). Por. J.N.D. Kelly, Początki doktryny chrześcijańskiej, tłum. J. Mrukówna, red. E. Stanula, Warszawa 1988, s. 99.

[6] Andrzej z Krety, Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja 4-6.

[7] Rdz 4,4.

[8] Rdz 4,26.

[9] Hbr 5,18.

[10] Rdz 5,24.

[11] 2Kor 5,13.

[12] Rdz 6-8.

[13] Rdz 18,1-16; 12,1-8; 22,1-18.

[14] J 10,15.

[15] Stary Testament postrzega Izaaka przede wszystkim jako spadkobiercę obietnic danych przez Boga jego ojcu Abrahamowi, a także: syna obietnicy, ojca „domu Izraela”, męża całkowicie podporządkowanego woli Boga i Jego wiernego czciciela. Nowy Testament nazywa go ojcem wierzących (Rz 9,10) i widzi w nim typ Chrystusa, złożonego w ofierze za ludzi zgodnie z wolą Ojca. Por. P.C. Bosak, Encyklopedia wszystkich postaci biblijnych, 1-2, Kraków 2020, 1, s. 645-646.

[16] Rdz 32,2-33. O patriarsze Jakubie por. P.C. Bosak, Encyklopedia, 1, s. 704-706.

[17] Ps 84,6.

[18] Rdz 39,7-20; 42-45.

[19] Wj 7,1.

[20] 1Sm 17.

[21] Andrzej z Krety, Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja 2.

[22] Tamże, 9.

[23] Tamże, 10.


[2] J. Naumowicz, Święty Mikołaj – rzeczywistość czy legenda?, „Społeczeństwo Otwarte” 1997 nr 9, z.12, s. III–IV.

[3] A.Û. Vinogradov, Svâtoj Nikolaj meždu agiografiej i arheologiej, [w:] A.V. Bugaevskij (red.), Dobryj kormčij. Počitanie svâtitelâ Nikolaâ v hristianskom mire, Moskva 2011, s. 39-42, passim.

[4] Por. Opowiadanie o uratowaniu przez Mikołaja trzech dowódców wojskowych (Praxis de stratelatis), tłum. T. Krynicka, [w:] taż, Święty Mikołaj z Myr Licyjskich, s. 21-29.

[5] S. Longosz, Św. Mikołaj z Myry – patron kościoła, [w:] W. Tabasz (red.), Brzeziny 500 lat kościoła św. Mikołaja 1501–2001. Materiały z sesji popularnonaukowej odbytej w dniu 6.10.2001 r. w Brzezinach, Brzeziny–Ropczyce 2001, s. 7-74, zwł. s. 11-12.

[6] Por. Sekwencja 13-14 (De s. Nicolao Myrensi) , tłum. T. Krynicka, [w:] taż, Święty Mikołaj z Myr Licyjskich, s. 184-186.  

[7] Por. S. Brzozecki et al., Mikołaj. Życie, [w:] Encyklopedia Katolicka, 12, Lublin 2008, kol. 967.

 


[3] G. Cioffari, San Nicola di Bari, Milano 1997, s. 30-49.

[4] O. Jurewicz, Historia literatury bizantyńskiej. Zarys, Wrocław 2007, s. 45.

[5] Mikołaj występuje w niej pod numerem 151 jako jeden z dwóch, obok Eudemosa z Patary (nr 152) licyjskich biskupów (por. Theodori Lectoris Index, [w:] H. Gelzer, H. Hilgenfeld, O. Cuntz, Patrum Niceanorum nomina latine, graece, coptice, syriace, arabice, armeniace, Lipsiae 1883, s. 61-70, zwł. s. 67: NikÒlaoj MÚrwn Luk…aj).

[6] HE I 13, GCS NF 1, Berlin 1995, s. 47-52, P. Perichon – P. Maraval, SCh 477, Paris 2004, s. 160.

[7] A. Dejnowicz, Wprowadzenie, [w:] taż (red.), Kult świętego Mikołaja w tradycji prawosławnej, Poznań 2004, s. 15. Więcej na temat udziału Mikołaja w obradach pierwszego powszechnego Soboru por. S. Longosz (rec.), Tatiana Krynicka, Święty Mikołaj z Myr Licyjskich w świetle greckich i łacińskich źródeł starożytnych i średniowiecznych, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2022, ss. 209, „Vox Patrum” 96 (2025) s. 407-414, zwł. s. 412.

Pokaż rejestr zmian

Data publikacji: poniedziałek, 22. Grudzień 2025 - 09:34; osoba wprowadzająca: Jacek Pokrzywnicki Ostatnia zmiana: poniedziałek, 22. Grudzień 2025 - 10:12; osoba wprowadzająca: Jacek Pokrzywnicki