Filoflaming - rozstrzygnięcie i plon konkursu na cytat literacki

Koło Naukowe Dziennikarstwo Internetowe i Social Media z wiosną zaprosiło społeczność akademicką do wzięcia udziału w kolejnym konkursie pod patronatem Różowego Flaminga pod nazwą Filoflaming - motyw flaminga w literaturze polskiej i światowej. Tym konkursem chcieliśmy udowodnić, że Wydział Filologiczny to miejsce przyjazne zarówno popkulturze, jak i kulturze wysokiej. Uczestnicy szukali najciekawszego cytatu literackiego z flamingiem w poezji, prozie, dramacie, piosence, komiksie. Poniżej przedstawiamy plon konkursu i cytaty przesłane poza konkursem.  Jury zaś złożone z członków Koła Naukowego Dziennikarstwo Internetowe i Social Media postanowiło przyznać pięć równorzędnych nagród:
  • Annie Głowackiej
  • Martynie Zapolnik 
  • Adrianie Murawskiej
  • Joannie Piechowiak
  • Karolowi Wojdyło

Po odbiór nagrody "zestawów początkującego pisarza" – diariuszy, długopisów i ołówków z motywem flaminga zapraszamy do sekretariatu Dziekana w dni powszednie w godz. 7.00-15.00.

Poniżej plon naszego konkursu:

Anna Głowacka: turniej gry w krokieta w "Przygody Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla, przeł. Maciej Słomczyński, wyd. Zielona Sowa, Kraków 2004, s. 69, 72, 75:

„Alicja pomyślała, że nigdy jeszcze nie widziała tak zdumiewającego terenu do gry w krokieta: poryty był cały rozpadlinami i pełen wzgórków; kulami do krokieta były żywe jeże, młotkami żywe flamingi, a zgięci we dwoje, wsparci na łokciach i stopach żołnierze spełniali rolę bramek.
Główną trudnością, na którą Alicja natrafiła już w pierwszej chwili, było odpowiednie używanie flaminga: udało jej się dość łatwo wsunąć jego ciało pod pachę tak, by nogi zwisały luźno w powietrzu, ale, ogólnie rzecz biorąc, gdy tylko udawało jej się wyprostować mu szyję wraz z głową, by uderzyć nim w jeża, wykręcał ją do tyłu i spoglądał w twarz dziewczynki z takim zdumieniem, że nie umiała powstrzymać głośnego śmiechu […] ”.
„Jeż zajęty był właśnie walką z innym jeżem, co wydało się Alicji doskonałą sposobnością do skrokietowania jednego z nich przy pomocy drugiego: jedyną trudność stanowiło to, że jej flaming odszedł na drugi koniec ogrodu, gdzie, jak zauważyła Alicja, próbował, nie mając na to żadnej nadziei, pofrunąć na drzewo.
Do czasu, kiedy udało jej się złapać flaminga i przynieść go z powrotem, było już po walce i oba jeże zniknęły z pola widzenia.”
 
„- Nie wiesz z pewnością, dlaczego nie objęłam cię wpół – powiedziała Księżna po krótkiej przerwie w rozmowie. - Ale mam wątpliwości co do usposobienia twego flaminga. Czy mogę zastosować pewien eksperyment?
- Może ugryźć – odparła oględnie Alicja, nie odczuwając żadnego zaciekawienia w związku z możliwym eksperymentem.
- Bardzo słusznie – powiedziała Księżna – flamingi gryzą jak musztarda. A wynika z tego morał: „Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one”.
- Ale musztarda nie jest ptakiem – zauważyła Alicja.
- Słusznie jak zawsze – powiedziała Księżna – jakże jasno umiesz wykładać to, co masz do powiedzenia!”

Martyna Zapolnik, studentka filologii romańskiej: Pierre-Dominique Burgaud, Le Soldat Rose, fragment muzycznej opowieści o tym samym tytule, powstałej w 2006 roku:
 
J'en connais un rayon 
Sur ce grand magasin 
J'attends sur ce rayon 
Depuis la Saint Glinglin 
Mais personne ne veut de moi et pour cause 
Qui voudrait d'un soldat rose ? 
Qui voudrait d'un soldat, d'un soldat rose ? 

Les garçons n'aiment pas 
Ma couleur de danseuse 
Et les filles disent pouah ! 
Devant ma mitrailleuse 
bienvenue mon petit gars 
Faut que je te dise quelque chose 
On m'appelle le soldat rose, 
On m'appelle le soldat, le soldat rose 

Je me névrose, m'ankylose 
Me sclérose, quelle psychose 
Tout n'est pas vraiment rose 
Dans la vie d'un soldat, soldat rose 
Overdose d'ecchymoses 
Rend ma prose bien morose 
tout est gris tout est noir 
Dans ma vie de soldat, de soldat rose 

J'en connais un rayon 
Sur ce grand magasin 
Les poupées de chiffon 
Les puzzles et les trains 
Tout là -bas les peluches 
Et comble du grandiose 
Un FLAMANT comme moi, rose 
Un FLAMANT comme moi, un FLAMANT rose 

Je me névrose, m'ankylose 
Me sclérose, quelle psychose 
Tout n'est pas vraiment rose 
Dans la vie d'un soldat, soldat rose 
Overdose d'ecchymose 
rend ma prose bien morose 
tout est gris tout est noir 
dans ma vie de soldat, de soldat rose 

Personne ne veut de moi et pour cause 
Qui voudrait d'un soldat rose ? 
Qui voudrait d'un soldat, d'un soldat rose ?

 
Różowy Żołnierz
 
przekład własny Martyna Zapolnik
 
Regał w tym wielkim sklepie
Jest mi dobrze znany
Czekam na nim przecież
Od Świętego Dygdy
Jednak nikt mnie nie chce
Zawód murowany:
Różowego Żołnierza nikt nie zechce nigdy
Różowego Żołnierza nikt nie zechce nigdy
 
Chłopcom się nie podoba
Mój kolor baleriny
Z mojego karabinu
Kpią również dziewczyny
Witaj, chłopczyku,
Chodź, coś ci zawierzę:
Nazywają mnie Różowym, Różowym Żołnierzem
Nazywają mnie Różowym, Różowym Żołnierzem
 
Nerwica tuż-tuż, stawy sztywnieją mi już
Zaczyna pokrywać mnie kurz
Życie Różowego Żołnierza
To nie tylko róż
Zgryzota tnie duszę jak nóż
Na ciele siniaki wzdłuż
W mym życiu szarość i czerń
Wypierają róż
 
Regał w tym wielkim sklepie
Jest mi dobrze znany
Laleczki, puzzle, pociągi
Dział jest oblegany
A tam pluszowe maskotki
I szczyt wyniosłości:
FLAMING różowy jak ja
 - Mistrz różowości.
 
Nerwica tuż-tuż, stawy sztywnieją mi już
Zaczyna pokrywać mnie kurz
Życie Różowego Żołnierza
To nie tylko róż
Zgryzota tnie duszę jak nóż
Na ciele siniaki wzdłuż
W mym życiu szarość i czerń
Wypierają róż
 
Czekam na regale od Świętego Dygdy
Różowego Żołnierza nikt nie zechce nigdy
Różowego Żołnierza nikt nie zechce nigdy

Karol Wojdyło: Antoni Słonimski, Credo, seria wydawnicza "Poeci Polscy", Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1983, s. 7.

"[...] Młodość winna być nagła i ostra jak klinga!
Fale życia pruć chyżo jak łódka wikinga,
Śmiałym okiem w najdziksze przenikać ostępy,
 
Nim przezornej starości wiek nadejdzie tępy,
Zanim przezornej starości wiek nadejdzie tępy,
Nie zmieni piór skrzydatych na pióra flaminga".

Adriana Murawska, studentka Filologii angielskiej i Wiedzy o filmie i kulturze audiowizulanej:
"Maybe she needed the cash to fund her flamingo army"
Lucyfer Sezon 2 odcinek 1
 

Studentka lingwistyki stosowanej: Ulrike Almut Sandig, Flamingos. Geschichten, Frankfurt am Main 2010:
„Flamingos stehen in Gruppen, aber jeder Einzelne ist allein. Sie halten Abstand. Sie sind wachsam. Wir finden sie hässlich. Wir finden sie schön. Sie sehen aus, als würden sie brennen, aber das ist nicht wahr. Sie sehen aus, als wären sie nicht kaputt zu machen, aber auch das ist nicht wahr. Sie erwecken den Anschein, als wären sie gar nicht da. Sie sind aber da. Sie stehen mitten unter uns, und sie sind schwer. Doch auf der Oberfläche der seichten Gewässer laufen sie uns davon. Und dann fliegen sie auf”.

Aleksandra S.:
Simon Clark,The Flamingo
 
Out across the open lakes I stare,
Transfixed by the colour,
Grace and dignity; relaxed with no cares,
Pink plumes could get no fuller.

A swan sparkling with more class,
The brightness against the barren African plain,
The power of the landscape is hard to pass,
But the ocean of pink alights the darkest of grain.

 
Flaming
 
Patrzę na otwarte jeziora
przekłute kolorem
Łaska i godność, zrelaksowane, bez obaw
różowe pióropusze w pełni.
 
Łabędź połyskujący z klasą
 barwność na jałowej afrykańskiej równinie
siła krajobrazu jest trudna do przekazania
ale ocean różowości zapala najciemniejsze ziarno.
Źródło: https://hellopoetry.com/poem/228622/the-flamingo/. Tłumaczenie A.S. 

Joanna Piechowiak, studentka filologii polskiej: Pierwsza strofa wiersza „Zwierzyniec” Bolesława Leśmiana [w:] B. Leśmian, Napój cienisty, Warszawa 1936, s. 144:

„Flamingo, różowiejąc, smukli się nad wodą
Skrzydlatego jedwabiu zaciszną urodą.
Sama dal tak w nim skupia swe znikliwe dzieje,
Że — czy leci, czy stoi — zawsze daleczeje”.

Joanna Piechowiak, studentka filologii polskiej: fragment z książki Michała Olszewskiego, opis lokalu „Flamingo” [w:] M. Olszewski, Zapiski na biletach, Warszawa 2010, s. 16-17:

„[…] zadurzyłem się w nim od razu. Choćby pełna tęsknoty nazwa – Flamingo. To temat na długą rozprawę, dlaczego po wioskach i miastach tyle egzotycznych nazw zaprasza spragnionych wędrowców. Flamingo, tak, ciepłe kraje na wyciągnięcie ręki, filmy przyrodnicze z przyrodą w pełnym słońcu, kraje bez eternitu, gnojówki, traktorów, tylko ptaki nad płytkimi zatokami, żadnych zmartwień na ekranie telewizora nie widać, żadna susza nie grozi ani żaden grad nie wytłucze zasiewów rzepaku. Flamingo niedaleko Alwerni, jej zakładów chemicznych, góry toksycznych odpadów i problemów z bezrobociem.

Flamingo składa się z plastikowych okien oraz blachodachówki. Wewnątrz parkiet na kilkadziesiąt osób, a nad parkietem baloniki, wstążki i ruchome kolorofony. Barek z alkoholami jak ołtarz dla spragnionych. Można zjeść flaczki, fasolkę, pstrąga albo schab z grilla, zgasić peta w chińskiej popielniczce. Nie ma strusiny ani mięsa flaminga. Flamingo przyciąga wściekle różowym neonem, intensywną żółcią elewacji. Powinienem się przyzwyczaić, a jednak widząc taką erupcję nowego wśród domów z dachem kopertowym i zieleni średnich szerokości, nadal czuję zdumienie. Bo jest to jawny i uzasadniony protest przeciwko niepogodzie, wszystkim jesieniom rozpostartym od października do kwietnia. Przeciwko mgle, pustce sobotniego wieczoru. Ktoś wybudował w Porębie Żegoty latarnię morską. Można się w niej bawić, urządzić wesele albo stypę, wynająć pokój na niezapomnianą noc.

Najłatwiej byłoby Flamingo wyśmiać. Zrobić ostrą polewkę z PCV, kolorofonów i różowych snów młodzieży z Poręby Żegoty, Kaszowa, Nowej Wsi Szlacheckiej, Okleśnej czy Mirowa, młodzieży, która w lokalu tym odprawia tańce godowe, cieszy się, marzy o wyjeździe, a w chwilach szczególnych może nawet wali się po gębach. Że to nie tak, że zbyt intensywny kolor, że flamingi nie pasują do flaczków [...].

Ale po każdej takiej wizycie rośnie we mnie wątpliwość, czy mam prawo narzucać obcym ludziom swoje sny o kraj­obrazie idealnym, bez nadmiaru polakierowanej blachy, dachu złamanego na wszystkie strony świata, niby­-okien”.

Joanna Piechowiak, studentka filologii polskiej: fragment z książki Marty Guzowskiej opisujący przestrzeń domu, który wynajęli bohaterowie [w:] M. Guzowska, Ofiara Polikseny, Warszawa 2012, s. 48.

„Zostawiłem brudne łachy na kamiennej posadzce i owinąłem się ręcznikiem. […] i zakradłem się do łazienki. Jej ściany pokrywały błyszczące płytki w różowe flamingi, o niespotykanych chyba u przedstawicieli tego gatunku czarnych, przenikliwych oczach. Wystrój uzupełniała ręcznie dziergana szydełkiem, utrzymana w tej samej tonacji narzutka na klapę do sedesu i dywanik pod wanną, do kompletu. Nawet skrzypiąca przy otwieraniu szafka z lustrem i wieszak na papier toaletowy zostały dobrane kolorystycznie pod flamingi. Całkiem jak w domu. Wszedłem pod prysznic, odkręciłem do oporu pokryty wapiennym osadem kran, i bez najmniejszych wyrzutów sumienia wylałem na siebie resztkę ciepłej wody. Stałem bez ruchu, aż strumienie biczujące moją skórę zrobiły się lodowate. Wyszedłem, zacisnąłem kurek najmocniej, jak się dało, krople nadal ryły w dnie brodzika rdzawą smugę, której koniec znikał w odpływie. Owinąłem się ręcznikiem, strząsnąłem palcami wodę z włosów i przejrzałem się w zaparowanym lustrze, pod bacznym spojrzeniem flamingów”.


Cytaty nadesłane poza konkursem:

AMZ: "Do południa w księgarni nie było prawie ruchu, co skwapliwie wykorzystałem, by uciąć sobie drzemkę na stojąco, z wyczuciem równowagi i wdziękiem flaminga, jak nie omieszkał tego ująć mój ojciec".
Carlos Ruiz Zafón, Cień wiatru.

z

 
 

 

 

 

 

Pokaż rejestr zmian

Data publikacji: czwartek, 17. Maj 2018 - 13:49; osoba wprowadzająca: Anna Malcer-Zakrzacka Ostatnia zmiana: poniedziałek, 19. Kwiecień 2021 - 10:36; osoba wprowadzająca: Anna Malcer-Zakrzacka